Nie róbmy polityki, róbmy długi …

W wigilię Wszystkich Świętych odbyła się sesja Rady Miasta, na której Prezydent wnosił o zgodę radnych na powiększenie zadłużenia miasta. Ale też na wszelki wypadek bliżej nie określił liczby milionów, o które miałby się ów dług powiększyć, żeby radnych przesadnie nie gorszyć. Radosna twórczość w rozwijaniu miejskiej biurokracji doprowadziła do poważnego deficytu, czyli niedostatku zwykłych dochodów miasta na pokrycie samych tylko pensji. Brakuje kilku, o ile nie kilkunastu, milionów. No a ponieważ na wypłaty pieniędzy zabraknąć nie może, to „coś” trzeba jednak zrobić. Tym bardziej, że również z inwestycjami plasujemy się na szarym końcu miast na prawach powiatu, a już za rok kolejne wybory i trzeba by się czymś pochwalić przed wyborcami.
Na niepopularne zwiększanie stawek podatkowych choćby o procent inflacyjny Prezydentowi brakuje odwagi i wykalkulował sobie, że najbezpieczniej będzie oskubać samorządy dalszych kadencji, w tym również jeszcze nienarodzonych wyborców. Oczywiście im dalej tym lepiej, bo dzisiejsze niemowlaki i dotąd niepoczęci obecnie nie zaprotestują. Dlatego gwałtownie rośnie popyt na obligacje, bo pozwalają na rolowanie długów zaciągniętych wcześniej i pokrywanie „deficytu” … W majestacie prawa rozgrzeszają rabunek … Tak czy inaczej póki co „13 sprawiedliwych” zdecydowało się nacisnąć przycisk „za” …
W spore zakłopotanie wpędzają Prezydenta postulaty oszczędzania i efektywnego gospodarowania środkami budżetowymi. Bo nie da się ich pogodzić z interesami prezydenckiej klienteli. Tymczasem, jak na ironię losu, serio za oszczędzanie i efektywne ekonomicznie zarządzanie zabrali się były prezes MPWiK-u i była dyrektor szpitala nr 2. I udowodnili, że jest to możliwe. Wykazali, że można napięcia wywoływane zadłużeniem i samo zadłużenie stopniowo zmniejszać, i to nie tylko bez istotnego uszczerbku dla jakości usług, ale wręcz przeciwnie. Za to niestety z uszczerbkiem pewnych „ważnych interesów”, już niekoniecznie publicznych. W nagrodę zostali fałszywie oskarżeni o rzekome nieprawidłowości i odwołani. Bo ośmielili się świecić jaśniej od naszego lokalnego słońca.
Na tym tle jak swoiste szyderstwo wybrzmiał niemal jednogłośny aplauz Rady Miasta dla burmistrza Zdzieszowic agitującego za „autonomią gospodarczą Górnego Śląska”. Bowiem nie jest prawdą jakoby jednostki samorządu terytorialnego w Polsce nie miały autonomii gospodarczej. Przecież na określonych zasadach partycypują w dochodach podatkowych, a ich poziom ustalają powołane w demokratycznych wyborach parlament i organy poszczególnych stopni samorządu. Co prawda nie jest to tak wysoki poziom jak przed wojną na Śląsku, ale Polska przed wojną była państwem niepodległym, a dziś jest landem super-hiperbiurokratycznej Unii Europejskiej i płaci rachunki za „pomoc”…
Rodzi się też pytanie, czy byłoby to uczciwe i sprawiedliwe, żeby dla Śląska ustalono jakiś szczególny, preferencyjny poziom partycypacji w dochodach podatkowych ? Nadto nie da się ukryć, że nawet największe pieniądze można zmarnować na wydatki pozbawione sensu z punktu widzenia pomnażania dobra wspólnego, zwłaszcza, kiedy samo funkcjonowanie samorządu dotykają liczne patologie. Ich źródłem są nie tyle błędne regulacje prawne, ile zakłamanie zmierzające do zniewolenia i wyzysku. Jawny dług publiczny Skarbu Państwa przekroczył już bilion złotych, a niejawny nawet kolejne trzy biliony, co obwieszcza publicznie tzw. zegar Balcerowicza. Więc skoro Polska podąża śladem zbankrutowanej Grecji, to może trzeba wyszarpać dla Śląska ile wlezie, zanim nie będzie za późno ?
Kiedy na poszczególne jednostki samorządu terytorialnego nakładane są zadania bez dostatecznych środków , to problemem nie są błędne regulacje prawne, a jest to na pierwszym miejscu problem moralny. To jest po prostu oszustwo i wyzysk jednostki zależnej. Stosownie do zasady Kali’ego. Ale czy „odjęcie bodźca do pracy indywidualnym talentom i zapobiegliwościom” przysporzy dobra wspólnego ?
Ustawicznie narastające zakłamanie i zadłużanie, inspirowane przez rozrastającą się biurokrację, pociąga za sobą rosnące zniewolenie. Więc trudno nie zauważyć, że formalnie zadekretowana autonomia, w coraz większej mierze staje się fikcją.
Do autonomii muszą dorosnąć intelektualnie, duchowo zarówno zarówno władze, jak i wyborcy. Muszą dorosnąć!. Bo dorosłości nie da się zadekretować. Wyborcy muszą zrozumieć wagę przejrzystości i uczciwości oraz zdobyć się na nieustępliwą determinację w jej egzekwowaniu. Bo póki co niezamożna Polska jest dostarczycielem kapitałów dla zagranicy … W drodze wyprzedaży likwidacyjnej, za bezcen wyzbyliśmy się lwiej części majątku narodowego. I jak tak dalej pójdzie, to czeka nas los kundli … ?
Tymczasem, że do autonomii można dorosnąć pokazują Węgrzy …

Piotr Oślizło

Opis autora

admin

Dołącz do konwersacji

Musisz być zalogowany żeby móc komentować