Mogło by się wydawać, że deklarowanej WOLI kompromisowości nie można logicznie godzić z pryncypialnością jako wzajemnie wykluczających się cech. Tymczasem w Mysłowicach taka synteza trwa. Umożliwia ją fałsz. Bowiem twardy aksjomat logiki utrzymuje, że w oparciu o fałszywe przesłanki można dowieść każdej tezy.
Urzędujący Prezydent, człek ucharakteryzowany na pokojowo wobec „wszystkich” nieodmiennie trudzi się około budowy raju na ziemi, też dla „wszystkich” dzieląc między nich pieniądze budżetowe. Wzruszający opis dokonań w tej materii przedstawił ostatnio w sponsorowanym przez zadowolonych mieszkańców „BEZPŁATNYM BIULETYNIE TWOJE MYSŁOWICE”. W tym wiekopomnym dziele wspiera go Rada Miasta, choć na Sesji wyraził ubolewanie, że nie wszyscy radni. Bo zbuntowali się zwłaszcza radni byłego klubu PiS, choć popiera Jego wysiłki również „opozycyjna” lewica z radnym Dariuszem na czele.
Że tak a nie inaczej wydawane pieniądze, zwłaszcza publiczne, stawały się zarzewiem sporów i buntów nie powinno nikogo dziwić. Jeśli oczywiście w szkołach uczono go też historii.
Nasze pretensje (których oczywiście nie ma) ogniskują wokół problemu inwestowania. Według BIULETYNU wydatki inwestycyjne w 2013 r. przekroczyły 20 mln 430 tys. zł, choć ze sprawozdania z wykonania budżetu wynika, że wyniosły zaledwie 8.558.483,43 zł. Takie czepianie się słówek można jednak uznać za małostkowość, gdy zważyć, że ponad 252 mln zł budżetowych zainwestowano w „kapitał ludzki” o czym w biuletynie nie wspomniano, pewno przez skromność. Jak tam było, tak tam było, a o rozwój „kapitału ludzkiego” trzeba dbać.
No to po co się buntować?
Kością niezgody stał się tradycyjny już deficyt budżetowy, bez którego nie udaje się utrzymać w ryzach wydatków budżetowych. W 2013 roku wyniósł 5 855 338,15 zł. Pokryto go obligacjami powiększając, i tak już niebezpieczne, zadłużenie miasta. Tym sposobem pokryto 2/3 inwestycji w kapitał materialny.
Do tej pory podobno NIKT nie poparł propozycji Korwina-Mikke, by konstytucyjnie zakazać uchwalania budżetu z deficytem, a każdą próbę obejścia tego zakazu karać jako kradzież zuchwałą. WSZYSCY stanęli na nieubłaganym gruncie kompromisu. Jednak manipulowanie przy dekalogu, zagłaskanie sumienia musi się zemścić, prędzej czy później. Tak zagłaskane sumienia wywołały sprawę prof. Chazana i co najmniej kilku tysięcy innych lekarzy zmuszonych do walki o możliwość kierowania się w pracy zawodowej sumieniem. Bo kompromis nie załatwia istoty problemów, a jedynie odsuwa w czasie konieczność stoczenia walki. Zaś napastnikom umożliwia wybór dogodnego momentu ataku.
Póki co jednak wygląda na to, że kompromisowa pryncypialność Prezydenta jest skazana na sukces i w następnej kadencji, w nowym zdyscyplinowanym garniturze radnych PiS nie będzie już skrupulantów. Więc ustąpią przeszkody, aby w magistracie nastała „jedna owczarnia i jeden pasterz” …
Piotr Oślizło