O górnictwie znowu huczy. Na Kopalni „Mysłowice-Wesoła” katastrofa. Kompania Węglowa i Katowicki Holding Węglowy znajdują się na skraju bankructwa, a od likwidacji Kopalni Kazimierz Juliusz w Sosnowcu na razie odstąpiono pod naciskiem strajkującej załogi. Dwa tysiące górników reprezentujących wszystkie centrale związkowe przybyło pod Sejm „wysłuchać” inauguracyjne expose pani premier Ewy Kopacz oraz żeby jej uzmysłowić swoją determinację i swoją „siłę perswazji”, mimo istotnego uszczerbku liczebności dzięki „reformom” premiera Jerzego Buzka i likwidacji „nierentownych” kopalni. Na totalną wyprzedaż i prywatyzację wtedy się jeszcze nie odważono.
Scenariusz prywatyzacji nomenklaturowej, zasadniczo korupcyjnej, na rzecz zainteresowanego „kapitału” na przestrzeni ostatnich 25 lat pozostaje niezmienny: doprowadzenie ofiary do bankructwa przez zainteresowany „zarząd”, bądź nieumiarkowane obciążenia fiskalne, bądź dopuszczenie nieuczciwej konkurencji, no i przejęcie „bankruta” przez „inwestorów” za bezcen. Towarzyszy temu podburzanie opinii publicznej przeciwko „nierentownym” zakładom, do których Skarb Państwa czy gminy, a więc ogół podatników, musi „dopłacać”.
Największym „osiągnięciem” w tej mierze była likwidacja stoczni, rozproszenie załogi i rozbicie tamtejszych struktur związkowych. W Niemczech podobne do gdańskich i szczecińskich stocznie kwitną, Unii Europejskiej nie przeszkadzała pomoc państwa, ale w Polsce trzeba było je zlikwidować, bo były kolebką i silnym filarem Solidarności. Więc tamtejszy proletariat należało upokorzyć.
W górnictwie scenariusz „prywatyzacyjny” był realizowany jak dotąd w sposób raczej zakamuflowany, małymi kroczkami, żeby się profesjonalnie bajerowane liczne górnicze związki zawodowe nie zmiarkowały, jaki jest cel główny tej gry. Opisuje go Działanie 2.8. PROGRAMU DZIAŁAŃ WYKONWCZYCH NA LATA 2009-2012. Załącznik nr 3 do „Polityki energetycznej Polski do 2030 roku”, tj.:
„Pozyskiwanie funduszy na rozwój górnictwa poprzez prywatyzację spółek węglowych, której zasadność, wolumen akcji i czas debiutu będą analizowane pod kątem realizacji celów polityki energetycznej.
1. Prywatyzacja przedsiębiorstw górniczych z zachowaniem zasad dialogu społecznego przy założeniu pozyskania środków z prywatyzacji na utrzymanie zdolności produkcyjnych
2. Równoczesne pozyskiwanie środków na inwestycje początkowe i odtworzeniowe, służące utrzymaniu poziomu wydobycia w celu poprawy bezpieczeństwa energetycznego kraju, poprzez:
kredyty z międzynarodowych instytucji finansowych, np. z Banku Światowego,
emisję obligacji przez spółki węglowe,
poszukiwanie alternatywnych sposobów finansowania.
Realizacja powyższych zadań ma charakter pracy ciągłej.”
Z wypowiedzi panów Grzegorza Tobiszowskiego i Kazimierza Grajcarka w audycji „Polski punkt widzenia” w telewizji TRWAM wynika, że rząd PiS próbował przeciwdziałać notowanemu wtedy niedoborowi polskiego węgla i zabiegał o możliwość inwestowania państwa w roboty przygotowawcze nowych frontów wydobywczych. Udało się to zrealizować dopiero w 2009 roku, dzięki czemu spółki węglowe w 2011 r. zanotowały ok. 2 mld zysku netto. Zamiast inwestycji w kolejne „przygotówki” pieniądze „rozeszły się” na wydatki bieżące. Toteż już w 2013 roku odnotowano miliardowe straty, tak w Kompani, jak i KHW. Wcześniej, w latach 2008-2009, z uwagi na niedobór węgla polskiego, otworzono się na import. Głównie taniego węgla rosyjskiego, o niskiej kaloryczności i dotowanego przez Federację Rosyjską. Węgiel polski, lepszy, ale droższy, wypierany z rynku, lądował na zwałach. Przy tym koszty wydobycia węgla wrosły obecnie o blisko 100% w stosunku do 2008 roku. Podobno głównie za sprawą inwestowania w nieefektywne maszyny i urządzenia przy marginalnym 20% udziale obciążeń płacowych.
Żeby obecny kryzys przezwyciężyć, zdaniem panów Tobiszowskiego i Grajcarka, wystarczy zmniejszyć obciążenia fiskalne, zwłaszcza akcyzę, wprowadzić certyfikację jakościową węgli oraz racjonalniej inwestować w maszyny i urządzenia wydobywcze, które ostatnio ostro drożeją kosztem efektywności. Nadto konsolidować elektrownie z kopalniami dostarczającymi im węgiel. Zaś lekarstwa na ministerialny niedowład nie należy szukać w Ministerstwie Górnictwa i Energetyki, a powiedzmy w Ministerstwie Energetyki i Surowców … Bo rząd, jak można przypuszczać, tych prostych i skutecznych działań unika. Dlaczego … ? Czy ma to zakazane … ? Czy PiS, gdyby przejął stery rządu, taki zakaz zignoruje … ? Przecież może, z powodu niesubordynacji, wpaść w niełaskę, przez co ponownie porządzi krótko i niewiele wskóra …
Ale gra zmierzająca do kryzysu egzystencjalnego polskiego górnictwa toczy się też na innych frontach. Nabrzmiewa problem dostępu do nowych, dotychczas nie eksploatowanych złóż.
„Polityka energetyczna Polski do 2030 roku” formułuje postulat ochrony dostępu do eksploracji i eksploatacji złóż w formie zakazu zabudowy infrastrukturalnej na obszarze występowania złóż strategicznych oraz satelickich czynnych kopalń, a to drogą stosownych zapisów w „Koncepcji Przestrzennego Zagospodarowania Kraju 2030” wiążących województwa. Powtórzone w „Planach zagospodarowania przestrzennego województw” wiążą gminy. Ochronę dostępu do złóż rezerwowych, złóż prognostycznych, złóż perspektywicznych itp. w tych dokumentach pominięto zupełnie. W literaturze postulowane bywa czasowe lub warunkowe zezwalanie na realizację nietrwałych lub okresowych inwestycji, np. na 15-20 lat.
Jednak tylko miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego jest aktem prawa powszechnie obowiązującego określającym w sposób generalny i abstrakcyjny zakres zachowań jego adresatów. Jego ewentualna nowelizacja pod kątem wprowadzenia zakazu zabudowy tam gdzie wcześniej była dopuszczona pociągnie za sobą drastyczny spadek wartości terenu. Zaś pozbawienie właścicieli nieruchomości praw wcześniej nabytych legitymuje ich do wystąpienia z roszczeniami odszkodowawczymi. Podobnie w razie wprowadzenia do m.p.z.t warunków ograniczających swobodę zabudowy np. przez określone wymagania w zakresie profilaktyki budowlanej. Jeśli powyższe regulacje wprowadzono na żądanie przedsiębiorcy, to ujawnił się też sponsor odszkodowań. Natomiast jeśli nadgorliwa gmina wprowadzi analogiczne regulacje w odniesieniu do złóż perspektywicznych itp. to ona stanie się fundatorem odszkodowań. A jeśli Wojewoda uzna za stosowne wydać zarządzenie zastępcze, to też na koszt gminy łącznie z konsekwencjami … ?! Sprytne … !
Można by sądzić, że kwestię tą unormowano w art. 150 i 146 pgg. Przecież możliwością wydobycia węgla z takich złóż (strategicznych, rezerwowych, prognostycznych, perspektywicznych, …) prędzej czy później mogą się zainteresować zakłady górnicze wnosząc o koncesję na wydobycie, a ochrona dostępności złóż ma to właśnie umożliwić. Jednak samo wydobycie nie dokona się bez szkodliwych wpływów eksploatacji górniczej na powierzchnię terenu. Skoro przewidujemy możliwość wydobycia węgla, to równocześnie można i należy przewidzieć możliwość wystąpienia „szkodliwych wpływów” takiej eksploatacji, bo nie da się ich wykluczyć. Dlatego na podstawie art. 6 ust. 1 pkt 15 pgg obszar występowania złóż możliwych do wydobycia jest z definicji terenem górniczym … ?!
Ale nie dla Okręgowego Urzędu Górniczego w Katowicach, dla którego teren złoża strategicznego „Brzezinka” nie jest „terenem górniczym”, wobec czego nie ma on rzekomo legitymacji do uzgadniania np. decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu i określania parametrów deformacji górotworu w trybie art. 60 ust.1 upzp jako wytycznych dla projektu stosownych zabezpieczeń oraz zwrotu nakładów w trybie przepisów „DZIAŁU VIII” pgg.
Czyż OUG nie jest podmiotem prowadzącym działalność regulowaną ustawą (art. 164 i nast. pgg, a zwłaszcza art. 168 ust.1 pkt 6 pgg), choć nie stosuje się do niego przepisów dotyczących ruchu zakładu górniczego? Jaki właściwy organ rządowy lub inny podmiot został po 2010 roku upoważniony do pełnienia roli inwestora zastępczego, między innymi zainteresowanego „integracją działań” i ustaleniami miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego?
Ale też wobec powyższego prowadzenie ruchu zakładu górniczego zgodnie z ustawą pgg nie jest możliwe, bo z winy OUG uchybiono obowiązkowi zapobiegania szkodom. Na terenach górniczych powstają kolejne niezabezpieczone obiekty, a koszty i konsekwencje potencjalnych zniszczeń czy wręcz katastrof budowlanych w coraz większym stopniu niweczą racjonalność gospodarowania złożem i potencjalnego wydobycia, zarówno w trybie przepisów ustawy prawo ochrony środowiska jak i ustawy prawo geologiczne i górnicze. Jednak najczęściej wątpliwą staje się sama rentowność wydobycia z uwagi na konieczność wypełniania wyrobisk materiałem zestalającym się aby radykalnie zmniejszyć deformacje powierzchni. Powyższe naruszenia ustawy otwierają właścicielom nieruchomości ścieżkę skutecznego sprzeciwu wobec zamierzeń eksploatacyjnych złóż jeszcze nie wybranych.
Jednak trzeba też postawić pytanie czy mamy w tym przypadku do czynienia ze zwykłym urzędniczym niedopatrzeniem czy raczej z działaniem zamierzonym, świadomym negatywnych konsekwencji, obliczonym na wywołanie paraliżu branży najdalej ok. roku 2020 z chwilą wygaśnięcia większości koncesji na wydobycie czynnych obecnie kopalń ?
Ostatecznie nieuczciwe praktyki zakładów górniczych wobec poszkodowanych, nadużywanie pozycji dominującej, a nawet przypadki rażącej stronniczości organów nadzoru górniczego, prokuratury i sądów z „biegłymi” rozpatrujących wnioski w sprawach odpowiedzialności za szkody, sprawiły, że liczni poszkodowani i zagrożeni wywierają skuteczną presję na organy samorządowe w kierunku eliminowania w lokalnych studiach uwarunkowań zagospodarowania oraz miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego dopuszczalności wydobywania węgla. Paradoksalnie, w świetle „Polityki energetycznej …”, zakazem zabudowy powinno się objąć cały obszar miasta paraliżując jego nie tylko zrównoważony rozwój, ale w ogóle jakikolwiek. Takiego absurdalnie skrajnego zakazu nie pozwoli sobie narzucić żaden lokalny samorząd, a sięgnięcie przez rząd do zarządzeń zastępczych doprowadzi jedynie do niekończących się sporów sądowych. Więc przysłuży się to wyłącznie pacyfikacji górnictwa.
Gdyby rządem powodowała uczciwa troska o rozwój branży, to kierunki działań wskazuje dyrektywa zawarta w Prawie ochrony środowiska nakazująca uwzględnianie problematyki ochrony złóż kopalin w dokumentach planistycznych, takich jak studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gmin i miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego poprzez postulat zapewnienia w zapisach tych dokumentów między innymi racjonalnej gospodarki zasobami środowiska, w szczególności przez: (I) ustalanie programów racjonalnego wykorzystania powierzchni ziemi, w tym na terenach eksploatacji złóż kopalin, i racjonalnego gospodarowania gruntami; (II) uwzględnianie obszarów występowania złóż kopalin oraz obecnych i przyszłych potrzeb eksploatacji tych złóż. [art.72 ust.1 pkt 1-2 Prawa ochrony środowiska].
To właśnie miejscowy plan zagospodarowania terenów górniczych powinien zapewnić integrację wszelkich działań podejmowanych w ramach terenu górniczego w celu: (1) wykonania działalności określonej w koncesji; (2) zapewnienia bezpieczeństwa powszechnego; (3) ochrony środowiska, w tym obiektów budowlanych. Plan ten może w szczególności określić: (1) obiekty lub obszary, dla których wyznacza się filar ochronny, w granicach którego ruch zakładu górniczego może być zabroniony bądź może być dozwolony tylko w sposób zapewniający należytą ochronę tych obiektów lub obszarów; (2) obszary wyłączone z zabudowy bądź takie, w granicach których zabudowa jest dozwolona tylko po spełnieniu odpowiednich wymagań; koszt spełnienia tych wymagań ponosi przedsiębiorca. Przedsiębiorca ponosi również koszty sporządzenia projektu takiego planu. [Por. art. 104 ust. 4-6 pgg]. Natomiast na terenie złóż strategicznych, perspektywicznych, itp. jako strona postępowania winien wkroczyć kompetentny pełnomocnik Skarbu Państwa, ale się jeszcze nie zdążył ujawnić.
Problem w tym, że praktyczne spełnienie powyższych pobożnych życzeń i „integracja”sprzecznych interesów nie tylko się jeszcze nikomu nie udała, ale nie słychać, żeby ktokolwiek próbował podjąć wyzwanie i chciał być stroną dla gminy w takim postępowaniu.
Z punktu widzenia interesu gminy zazwyczaj tolerowany jest ruch zakładów górniczych na obszarach objętych koncesjami jeśli naruszanie ustawy nie prowadzi do znaczących protestów społecznych czy katastrofalnych zdarzeń. Jednak nowe projekty wydobywcze spotykają się ze stanowczym sprzeciwem, uzasadnionym działaniami i zaniechaniami strony rządowej (Skarbu Państwa) naruszającymi ustawę Prawo geologiczne i górnicze oraz słuszny interes gmin i właścicieli nieruchomości. Solidarności i innym związkom na pohybel …
Piotr Oślizło