Do Warszawy, gdzie 1 października odbyła się demonstracja górników pod Sejmem, a pani premier Ewa Kopacz wygłosiła expose docierały do tego czasu tylko słabe echa wydarzeń zachodzących w prowincjonalnych Mysłowicach, w tym zwłaszcza o przygotowaniach do wyborów samorządowych. Sprzeczne ze sobą pogłoski o przetasowaniach i przekształceniach zarówno w obozie patriotycznym, jak i w obozie zdrady i zaprzaństwa. Mogło by się więc wydawać, że któreś powinny być fałszywe, tymczasem …
Wątpliwości co jest prawdą miał już Poncjusz Piłat, a dzisiaj mamy na dodatek plagę relatywizmu. Coraz więcej filozofów naucza, że prawdy w ogóle nie ma, co jest o tyle intrygujące, że skoro tak, to każde twierdzenie powinno być nieprawdziwe, w tym i to, że prawda jest, jak i to że prawdy nie ma. Czy jednak takie stwierdzenia dadzą się jakoś ze sobą pogodzić? Wszystko to być może; zwłaszcza dla umysłu tak filozoficznie wyrobionego i dialektycznego, jak u kandydata na prezydenta Mysłowic pana Dariusza Wójtowicza co to wspólnie z podobnie elastycznymi umysłami kombinuje jakby tu, choćby i sprzeczne, dobra mysłowickie „pogodzić i oswoić”.
Ale co by o tym nie powiedzieć możliwości umysłu ludzkiego wydają się nieograniczone gdy pojawia się szansa na start po „pożytki” z polityki. Jedni startują wspólnie, na swój sposób solidarnie, a inni się tasują bądź kotłują, jak już wspomniałem, ale wszystkim chodzi o „pożytki”. No a jak człowiek politykuje, to jego sumienie także.
Choć i tu pojawiają się wątpliwości, czy ludzie jeszcze sumienia mają, czy już nie. Siłą rzeczy politykuje też umysł, choćby obserwacja naszej sceny politycznej prowadziła do kolejnych wątpliwości.
Jakość niestety zależy od możliwości, a te jak wiadomo nie zostały podzielone równo. U jednych widać to bez trudu, u innych łatwiej o inne
zalety.
Trudno powiedzieć jakie wrażenie demonstracje górników zostawiły na posłach i jakie niespodzianki szykuje rząd górnikom, a przy okazji też gminom górniczym skazanym na szkody. Za to expose pani premier Ewy Kopacz obfitowało jak należy w gruszki na wierzbie, dla każdego coś miłego, z jednym tylko nieśmiałym zastrzeżeniem. Skóra cierpnie na myśl, jak ją będą zdzierać z podatników, żeby choć odrobinę tych dobrych chęci sfinansować. Co by o tym nie mówić, widać tu tę samą szkołę co u naszego miłościwie nam panującego prezydenta Mysłowic.
Jednak wydarzeniem dnia był uścisk dłoni pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego i pana Donalda Tuska wzbudzając entuzjazm dziennikarzy kotłujących się długo i cierpliwie pod biurem poselskim Prawa i Sprawiedliwości żeby nie uronić ani słowa komentarza pana Prezesa.
Niepodobna przecież wykluczyć, że ta ostentacja miała też określone intencje pedagogiczne. Pogodziliśmy się z Jurkiem, pogodzili z Ziobrą i
Gowinem, to pora pogodzić się z obozem zdrady i zaprzaństwa … Tyle, że trzeba poszukać sobie innego wroga …
Kiedy pan Prezes spotkał na korytarzu sejmowym na pana Daniela Jacenta, przywitał się z nim i obiecał interwencję u pana posła Grzegorza Tobiszowskiego, to byłem skłonny naiwnie uwierzyć, że to wszystko dzieje się serio. Aliści okazało się, że prawdy głoszone przez Jacenta nie są kompatybilne z prawdami pana Posła, a to jest per analogiam jak grzech przeciw Duchowi Świętemu. Więc zbawienne ziszczenie się obietnicy pana Prezesa okazało się niemożliwe.
Bo jak wiadomo zemsta, choćby i za urojone krzywdy, jest rozkoszą bogów. A dzisiejsi nie są tak łatwowierni jak Chrystus, żeby się z własnej i nieprzymuszonej woli pchać na Golgotę, w dodatku za cudze grzechy. Dzisiejsi bogowie, nawet gdy nie odcinają się werbalnie od Chrystusa, gdy z upodobaniem i chyba szczerze udzielają się na pobożnych nabożeństwach, gdy występują w pobożnych telewizjach, to woda święcona spływa po nich jak woda po gęsi. Tak faktycznie w cenie jest nade wszystko prywatny piknik i kasa. Toteż największym wrogiem mysłowickiego PiS-u nie jest jakieś tam Wspólnie dla Mysłowic czy Lasokowe MPS, a pozbawiony „nowej jakości” Daniel Jacent …
Piotr Oślizło
Zdjęcie wykonano ze strony http://www.s80rp.pl/kategoria/galerie/zabawy-galerie/