„Prywatyzacja” jako „korzystniejsza alternatywa” dla bankructwa …

„Prywatyzacja” jako „korzystniejsza alternatywa” dla bankructwa …

Po rozprawie ze stoczniowcami i zlikwidowaniu wielkich polskich stoczni przyszła kolej na górnictwo. Najbliższe dni będą testem na polityczne znaczenie związków zawodowych,.jako instytucji broniących interesów pracowników-podatników. Stąd i u nas, na Górnym Śląsku, po stoczniach, hutach, szpitalach, … rozgorzała na dobre „wojna o pieniądz” polskiego podatnika. Górnictwo jest tylko polem, na którym rządząca „koalicja”, „strzygąca owce” na socjalistyczną modłę i niemal bezkarnie, została zmuszona przez swoich „mocodawców” do wydania bitwy na śmierć i życie polskiemu górnictwu. Bo„sponsorzy” m.in. polskiej gospodarki tragicznie zadłużonej postanowili zawłaszczyć również górnictwo. Najwyraźniej skala dotychczasowej grabieży przestała to towarzystwo satysfakcjonować. „Obcy kapitał”, który „zainwestował” niewyobrażalne pieniądze w polskie obligacje „współpracując” z chciwą grosza i wyzutą ze skrupułów, a nierzadko złożoną z pożytecznych idiotów, wierchuszką Platformy Obywatelskiej i PSL-u, uznał, że czas już najwyższy na zainwestowanie również w wydobywanie naszego węgla wietrząc tu świetny interes. Zaś karbowi z PO i PSL-u albo im to ułatwią dzięki czemu pożyją sobie dalej wygodnie z pośredniczenia, albo zostaną zastąpieni przez innych syndyków. Dlatego polskie górnictwo systemowo doprowadzano do bankructwa posiłkując się wypróbowaną metodą: poprzez drakońskie podatki i „właściwe zarządzanie” przez „właściwych” zarządców, znających swoją powinność faktyczną, mającą się nijak do powinności publicznie deklarowanych i oczekiwanych przez prostych, uczciwych górników. A ponieważ owi karbowi są nad wyraz skuteczni, toteż są należycie sowicie wynagradzani. Im bliżej do bankructwa, tym wyżej … ! Wykazuje to niezbicie, jakie „priorytety i osiągnięcia” są w cenie i są nieprzyzwoicie wysoko premiowane. A ponieważ owe gratyfikacje są bez zażenowania przyjmowane, to świadczą tez o skali upodlenia sumień.
Państwa akceptujące bankierskie „plany rozwiązania problemów spłaty zadłużenia” zostają zmuszone do sprzedaży po skrajnie niskich cenach olbrzymiej liczby aktywów takich jak wodociągi, elektrownie, gaz, linie kolejowe, telekomunikacja, ropa, banki itd.
Ludzie ostatecznie uświadomili sobie potężną, nieporównywalną z niczym niszczycielską siłę zawartą, w przygotowywanych przez międzynarodowych bankierów gospodarczych planach „kontrolowanego rozpadu”.1)
„Kontrolowanym rozpadem” w latach osiemdziesiątych objęto potężnie zadłużone kraje Trzeciego Świata, a następnie Związek Radziecki i Europę Wschodnią.
Jeszcze przecież nie wymarli wszyscy, którzy doświadczyli skutków bankructwa Gierka i „reform” Balcerowicza. Nie zapomnieli o „walce z inflacją”, co sprowadziło ostrą recesję gospodarki, a ludność, przemysł i handel ponosili bolesne koszty, gdy równocześnie amerykańscy i brytyjscy bankierzy szybko zarabiali wielkie pieniądze.
Wspomniane kraje padły ofiarą największego w nowożytnej historii zorganizowanego rabunku. Zadłużone kraje spłaciły wielokrotność zaciągniętych kredytów, a mimo to wciąż płacą krwią. Są zmuszane groźbami Międzynarodowego Funduszu Walutowego do podpisywania przedkładanych im przez bankierów umów określanych eufemistycznie jako „plany rozwiązania problemów spłaty zadłużenia” zawierających całą serię „specjalnych warunków” jak: redukcja rządowych wydatków, wzrost podatków, dewaluacja waluty, … plus spłata „kosztów obsługi” …  Nadto rozbijanie siły związków zawodowych , żeby udaremnić opór wobec rabunku … Wymuszanie stanowienia prawa legalizującego rabunek …
Istotną przeszkodą w realizacji tak zakreślonego celu, tzn. „prywatyzacji” jako „korzystniejszej alternatywy” dla bankructwa mogą się stać już tylko silne związki zawodowe, zapobiegliwe i nie skorumpowane bądź uśpione, konkurujące o potencjalnych związkowców. Przeciw tej sile skieruje się teraz całą furia „niezależnych” mediów głównego nurtu konkurując jedynie plugawością chwytów. Czas pokaże, czy związkowcom starczy siły i mądrości żeby się przed pasożytami i krwiopijcami obronić.
W konfrontacji o pożytki z węgla dziś lichwiarzem pierwszoplanowym jest państwo. Jego bezwzględny dochód bez pracy stanowi ok. 1/3 ceny węgla loco kopalnia. Kiedy konkurencja na rynku skłania do nieco skromniejszej kalkulacji tego zysku, to państwu dzieje się krzywda. Rezygnując z części zysku do interesu „dopłaca”. Więc żeby państwu nie brakło na spłatę procentów wobec lichwiarzy u których się nieroztropnie zadłużyło rabuje coraz więcej też inne branże, sugerując, że to z winy górników. A zadłużyło się na konto podatników, bez pytania o ich zgodę. Dzięki elitom polityków-mądrali.
Tymczasem lichwę, tj. zysk bez pracy już kilka tysięcy lat temu potępił Mojżesz jako grzech i występek antyspołeczny. Wprawdzie potem nacjonalizm żydowski potępiał tylko lichwę, uprawianą wobec Żydów, i dozwalał ją wobec nie-Żydów, ale Chrystus Pan tę lichwę, tę nadwartość, potępił w ogóle, bo dla niego wszyscy ludzie byli braćmi stworzonymi na podobieństwo Boże.
Tymczasem „programy naprawcze” zakładają jako panaceum roszady między lichwiarzami eufemistycznie nazywając to prywatyzacją, choć w porozumieniu jest też wzmianka o możliwości przekształceń w kierunku akcjonariatu pracowniczego. Gdyby taki świadomy i uczciwy akcjonariat udało się powołać to może nawet dojść do uspołecznienia dobrodziejstw płynących z węgla. Ale też niepohamowana żądza zysku lichwiarzy może doprowadzić swoich żywicieli do śmierci z wycieńczenia niczym tasiemiec uzbrojony.
W tym kierunku prowadzi też redukcja zapotrzebowania na węgiel przez energetykę, która w Polsce jest zmuszana do produkcji energii z tzw. źródeł odnawialnych w coraz większych ilościach, choć jest ona wielokrotnie droższa, a haracz z tego tytułu płacą wszyscy podatnicy. Co więcej, rząd wciska to miejscowym Murzynom bezczelnie jako sukces. Tym bardziej wyzywająco, że Niemcy likwidują elektrownie jądrowe, a inwestują w węglowe …
Historia odnotowała już parę przypadków uwieńczonego sukcesem akcjonariatu pracowniczego, tam gdzie nie brakło mądrej, kompetentnej, a nade wszystko uczciwej elity przywódczej. „Karbowi” w tej wojnie ze związkami poszli na całość czyli na ośmieszenie i skompromitowanie związków, tak, żeby rozgonili je sami wzburzeni związkowcy. Teoretycznie związkowcy mogą nawet próbować układania się z „kapitałem” za plecami „karbowych” by ograniczyć liczbę pośredników-pasożytów. Na ogół jednak przy takich przesileniach pasożytów tylko przybywa. Trzeba wręcz cudu, w postaci faktycznych ludzi sumienia (bo i łajdacy mogą się na ludzi sumienia upozorować) żeby ten skrajnie czarny scenariusz zablokować. I zero tolerancji dla łajdaków … ?

Piotr Oślizło

1)Song Hongbing „Wojna o pieniądz” s. 200

Opis autora

admin

Dołącz do konwersacji

Musisz być zalogowany żeby móc komentować