Marzenia (marnie) ściętej głowy … (2)

Marzenia (marnie)  ściętej głowy …  (2)

Jak przystało na „ściętą głowę” przez pół roku nie upubliczniała ona żadnych marzeń, przez co przestała „niektórych” bulwersować. Przecież trzeba by cudu, żeby takiej sztuki dokonać, tzn. po „ścięciu” jeszcze cokolwiek główkować. Chyba że w niebie, piekle lub czyśćcu … Był więc czas dla „niektórych” na satysfakcję z dobrze wykonanej „mokrej roboty” …
Wygląda jednak na to, że Kat … ( jeśli nie Kaci ) zrobili fuszerkę, bo głowa, choć niby ścięta dalej tkwi na swoim miejscu. Co gorsza i pewnie niejednego to zgorszy – dalej po swojemu główkuje … A że ma się ku wyborom to rodzi się nieodparta pokusa, aby to i owo wstydliwie skrywane poodsłaniać …
Na nasze działania polityczne, te centralne, ale nade wszystko lokalne przemożny wpływ ma syndrom Wieży Babel. Indywidualnym, nieprzyzwoicie wybujałym ambicjom polityków nierzadko towarzyszy nieuczciwa, podstępna, bezwzględna rywalizacja o wpływy, o dostęp do przysłowiowego koryta. Podjazdowa wojna toczy się zarówno między partiami, jak i wewnątrz partii między różnymi koteriami i „osobistościami”.
W 1932 roku prymas August kard. Hlond nakreślił wnikliwy list pasterski upominający się „o chrześcijańskie zasady życia państwowego” i przypominający wynikające stąd obowiązki. M. in. „obowiązek zwalczania zdziczenia politycznego”. Od opublikowania tego listu minęło ponad osiemdziesiąt lat podczas których dokonał się nieprawdopodobny postęp technologiczny. Natomiast swoista, można by wręcz powiedzieć, że niemal już „tradycja” przywar życia politycznego rozkwita niebywale, wypychając nasze społeczeństwo z cywilizacji łacińskiej do cywilizacji bizantyjskiej. Przypatrzmy się, jak ten problem postrzegał kard. Hlond:
„Ideałem obywateli katolików i działaczy politycznych powinno być dalej uzdrowienie życia politycznego z przywar, które je doprowadziły do opłakanego zdziczenia. Klęską dzisiejszego życia publicznego jest nienawiść, która dzieli obywateli Państwa na nieprzejednane obozy, postępuje z przeciwnikami politycznymi jak z ludźmi złej woli, poniewiera ich bez względu na godność człowieczą i narodową, zniesławia i ubija moralnie. Zamiast prawdy panoszy się kłamstwo, demagogja, oszczerstwo, nieszczery i niski sposób prowadzenia dyskusji i polemiki. Żądza władzy i prywata prowadzą bezwzględną walkę o rządy i stanowiska, a pozorują ją troską o Państwo, które zwykle odłamy polityczne utożsamiają z sobą. Chorobliwe podniecenie i namiętność polityczna zasłaniają spokojny sąd o ludziach i sprawach, mieszają politykę do wszystkiego, wszystko osądzają ze stanowiska partyjnego, wyolbrzymiają znaczenie wypadków publicznych, wnoszą niepokój w całe życie. Te szkodliwe przejawy powinny ustąpić pod działaniem etyki chrześcijańskiej, która niestety dziedziny życia publicznego jeszcze należycie nie przeniknęła.’
Hlond widzi zło, ale uważa, że powinno ono ustąpić pod działaniem etyki chrześcijańskiej, kiedy ona przeniknie „dziedziny życia publicznego … należycie”. Jednak żeby to przenikanie dokonało się wreszcie „należycie” trzeba żeby „obywatele katolicy” przyjrzeli się uważnie kandydatom na parlamentarzystów – na ile ich owa etyka chrześcijańska inspiruje i obliguje do działania. Zaniedbanie i zaniechanie w tej materii i wybór farbowanych lisów było do tej pory niebywale kosztowne, a w przyszłości na pewno będzie tylko kosztowniejsze, przymnażając bankructw i niewolników. Sądzę, że póki co najgorzej przysłużyło się przenikaniu etyki do życia publicznego bezmyślne – „ w ciemno” -głosowanie na liderów list wyborczych …
W dobie obłędnych „postępów” genderyzmu jasno i jednoznacznie jawią się wskazania Prymasa Hlonda w przedmiocie posłuszeństwa i szacunku dla prawowitej władzy państwowej oraz posłuchu dla sprawiedliwych praw państwowych. Nie zaszkodzi je przytoczyć, bo w Jego wskazaniach nie ma miejsca na kunktatorstwo, na rozdwojenie jaźni, ma owo „panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek” …
”Na czoło zaś powinności obywatelskich wysuwa się posłuszeństwo i szacunek, zasadzające się na prawie przyrodzonym, z którego władza państwowa bierze swój początek. Katolik jest obowiązany zachowywać należyty stosunek do prawowitej władzy bez względu na przyjętą w państwie formę rządów i bez względu na to, w czyim ręku władza spoczywa. Wolno atoli i należy ubiegać się w drodze legalnej o rządy uczciwe i katolickie.
Z drugiej strony przedstawiciele władzy państwowej powinni tak w sposobie rządzenia, jak w życiu swoim wykazywać poczucie władzy wywodzącej się od Boga. Jakaż godność opromienia ich rządy, gdy w sposobie pojmowania i wykonania przez nich władzy zaznacza się świadomość padającego na nich odblasku autorytetu bożego! Natomiast jak słaby i zawodny jest autorytet, który zrywa swój związek z przyrodzonym źródłem władzy! Czy dzisiejszy światowy kryzys polityczny i to groźne załamywanie się podstaw państwowych nie są przede wszystkim kryzysem autorytetów politycznych, którym brakło wyższej treści? Zachwiały się, bo się same poniżyły, gdy w obliczu ludów wyjałowiały z wszelkiej myśli bożej. Odbudowa autorytetów i powrót od nieładu do zdrowej państwowości zacząć się musi od uznania autorytetu bożego nad narodami i Państwami.
Drugim nakazem katolickiej karności obywatelskiej jest posłuch dla sprawiedliwych praw i rozporządzeń państwowych. – Ustawa czy rozporządzenie nie stają się etyczne i sprawiedliwe przez to tylko, że je uchwalają i wydają ciała ustawodawcze lub władze do tego powołane. Jeżeli bowiem nie mają na celu rzeczywistych potrzeb Państwa i dobra ogólnego, jeżeli gwałcą przyrodzone prawa jednostek i rodzin, jeżeli wkraczają w prawa Kościoła, a nawet sprzeciwiają się prawu bożemu, to mimo że powstają w sposób prawem przewidziany, są nieetyczne i niesprawiedliwe. W tym względzie powinni członkowie rządów i ciał ustawodawczych pamiętać o przestrodze Pisma świętego: “Biada tym, którzy ustanawiają prawa niesprawiedliwe”[18]. Niesprawiedliwe i nieetyczne są np. prawa, które obywateli poniżają do rzędu niewolników, znoszą prawa własności, podważają istnienie i trwałość rodziny oraz odbierają jej prawo do wychowywania dzieci w duchu katolickim, zaprowadzają dla katolików śluby cywilne i rozwody, uprawniają niemoralność, dzieciobójstwo oraz inne zbrodnie, krępują posłannictwo i swobodę Kościoła, ubliżają wierze, zaprowadzają i popierają bezbożność lub są w inny sposób sprzeczne z przyrodzonym i objawionym prawem bożym.
Katolik bez ciężkiej winy i bez zaparcia się swych przekonań katolickich nie może głosować za takimi ustawami, a nawet ma obowiązek z całą stanowczością podobne ustawy zwalczać. Od tego obowiązku nie uwalniają ani karność partyjna, ani żadne inne względy czy następstwa, bo katolik może do grup politycznych należeć tylko z zastrzeżeniem, że ani przynależność ani karność partyjna nie będą go zmuszały do czynów, przeciwnych sumieniu katolickiemu. Za katolicki stosunek do zagadnień życia zbiorowego powinien polityk katolicki być zawsze gotów ponosić z godnością wszelką odpowiedzialność. Tej stanowczej postawy oczekuje od katolików w polityce Kościół, wymaga dobro i honor kraju, bo za czyjąż sprawą, jeżeli nie przez katolików, zapanuje duch Chrystusowy w polityce Polski katolickiej? Toteż Kościół i sumienie publiczne oczekują naprzykład, że każdy katolicki poseł i senator z całą stanowczością sprzeciwi się uchwalaniu jakiejkolwiek ustawy, któraby uwłaczała prawu bożemu i kościelnemu, albo obrażała uczucia i przekonania religijne narodu. Gdyby inaczej postąpili, zdradziliby publicznie wiarę, Chrystusa i dobro społeczne na rzecz neopogaństwa.
To samo tyczy się wszelkich rozporządzeń i rozkazów, skądkolwiek pochodzą. Jeżeli nakazują zło, należy się od ich pełnienia bezwarunkowo uchylać, zgodnie z oświadczeniem św. Piotra Apostoła: “więcej trzeba słuchać Boga, aniżeli ludzi”[19]. Katolik nie powinien pod żadnym warunkiem być narzędziem grzechu i krzywdy. Prawo boże i moralność muszą dla katolika zawsze i wszędzie być święte, nawet gdyby je w życiu publicznym bezkarnie deptano.”
Dlatego niezwłocznie konieczna jest POBUDKA
Piotr Oślizło

Opis autora

admin

Dołącz do konwersacji

Musisz być zalogowany żeby móc komentować