Debata na ostatniej sesji z okazji zatwierdzania taryf i zainteresowanie Komisji Rewizyjnej MPWiK-iem wskazują, że Radni są zainteresowani minimalizacją taryf, a Spółka ich wzrostem. Dlatego debata na sesji mogła postronnego obserwatora wprawić w zdumienie. Ostatecznie wychodziłoby na to, że trzeba być „za, a nawet przeciw” ?
Z jednej strony radni atakujący Prezesa Spółki, zarzucający mu brak kompetencji, krótkowzroczność, niegospodarność, i inne ciężkie niedostatki bagatelizowane przez Prezydenta, przez co coraz szybciej rosną opłaty za wodę i ścieki, jakby to było działanie na szkodę Spółki (?) W latach następnych będą to już przyrosty w postępie geometrycznym i choć skrajnie sprzeczne z rekomendacjami UE oraz oczekiwaniami mieszkańców i radnych – Spółce i potencjalnym .”inwestorom strategicznym” szkody nie wyrządzą.
Ciekawe, czy radni głosujący przeciw dopłatom do taryf z budżetu gminy, protestowali przeciw zaniżaniu ceny za wodę i ścieki czy przeciw innym faktycznym albo urojonym nieprawidłowościom.
Z drugiej strony odpieranie tych zarzutów przez Prezesa, utrzymującego, że Spółka się rozwija, intensywnie inwestuje, żeby zwiększyć swoje „moce przeprobowe” dzięki czemu własnym potencjałem i możliwie najtaniej wymienia najbardziej awaryjne wodociągi stalowe i sukcesywnie zmniejsza straty wody … Bo naczelnym celem spółkowych inwestycji jest podobno minimalizacja wysokości taryf za usługi …
Więc co tu jest grane !?
Najpierw zważyć wypada, że Spółka jest póki co skazana na łaskę dwóch monopolistów, tzn. GPW jest jedynym dostawcą wody, a RPWiK Sosnowiec SA jest dominującym odbiorcą mysłowickich ścieków.
W przypadku GPW oznacza to, że kiedy MPWiK inwestując w uszczelnienie sieci ograniczy o parę punktów procentowych straty wody, to GPW odpowiednio podnosi cenę za dostarczaną hurtowo wodę i wychodzi na swoje.
Wniosek stąd taki, że nawet gdyby MPWiK wymienił całą wodociągową sieć stalową na PE (ok. 165 km) to koszt zakupu wody i tak nie spadnie poniżej 8 mln zł. Sęk w tym, że w 2034 roku, czyli za 18 lat, łatanie wodociągów nie wymienionych może się okazać bezcelowe. Środków z amortyzacji być może wystarczy na sfinansowanie 1/4 potrzeb. A zatem radni winni wierzyć,.iż dług, który rok temu przekraczał 197 mln zł będzie się zmniejszał: dzięki inwestowaniu za kolejne pożyczki z WFOŚiGW, a dzieło zbawienia przypieczętuje wkroczenie „inwestora strategicznego”, odpowiednio bogatego i szczodrego, który za nas „resztę” długów spłaci, żeby nas wybawić z kłopotu … i nie uchybi celowi naczelnemu, tj. minimalizacji wysokości taryf
Jednak z tymi wyciekami to jeszcze nie koniec komplikacji. Okazuje się, że na terenach górniczych ilość awarii na kilometr sieci bywa o niemal rząd wielkości większa niż na terenach bez pogórniczych deformacji górotworu. Czy więc nie powinien to być tytuł do dochodzenia od zakładów górniczych roszczeń sięgających nawet 80% strat spowodowanych wyciekami? Jak widać nie …
Ale MPWiK nie jest zainteresowany również dochodzeniem zwrotu nakładów na profilaktykę przed szkodami górniczymi projektu „Gospodarka wodno-ściekowa w Mysłowicach”. Toteż roszczenie na co najmniej 35 mln zł uległo już zapewne w całości przedawnieniu.
MPWiK sponsoruje też górnictwo i przy innych okazjach, np. od trzech lat czyści nieodpłatnie kanały sanitarne w ulicach Storczyków, Sportowej i Harcerzy Śląskich gdzie od lipca 2012 roku tworzyły się ustawicznie pogłębiające się przeciwspadki, które przed rokiem doprowadziły do tego, że pokrywa studni rewizyjnej w ul. Storczyków obniżyła się poniżej niwelety kanału odpływowego w ul. Sportowej i od tego czasu MPWiK -nieodpłatnie dla Kopalni, a na koszt mieszkańców – wywozi stąd ścieki taborem asenizacyjnym, opróżniając co drugi dzień bezodpływowy odcinek kanalizacji aby nie dopuścić do wypływu ścieków na powierzchnię terenu i sanitarno-epidemiologicznego skażenia, a to z rażącym naruszaniem przez Kopalnię zawartych z MPWiK-iem ugodą i porozumieniem.
MPWiK jest też hojny dla Katowickich Wodociągów, które przywłaszczyły sobie nienależnie 21 mln zł z tytułu karnych opłat za „korzystanie ze środowiska”, które Mysłowiczanie musieli płacić RPWiK-owi Katowice póki odprowadzali nieoczyszczone ścieki do Przemszy. Co prawda prawo przewiduje możliwość umorzenia tego zobowiązania inwestorom przedsięwzięcia porządkującego gospodarkę ściekową czyli Mysłowiczanom, ale Marszałek Województwa Śląskiego umorzył go Katowickim Wodociągom czyli bezpodstawnie wzbogacił Katowiczan kosztem Mysłowiczan.
Zresztą już niedługo przyjdzie nam przeżyć kolejny szok taryfowy …
Nade wszystko jednak nie mieści mi się w głowie tolerowanie zbójeckich warunków „współpracy” z drugim monopolistą tj. spółką RPWiK Sosnowiec SA, na które wprawdzie skazano MPWiK i Mysłowiczan za czasów prezydenta Grzegorza Osyry, ale przecież z tego łajdactwa można się było już dawno temu wyzwolić. Od co najmniej sześciu lat zabiegam o uważniejsze wniknięcie w szalbierstwa tej Spółki i o dochodzenie naszych praw na drodze prawnej usiłując łopatą do głowy wskazać argumentację prawną … Daremnie … A kosztuje nas ta „współpraca” niemal 9 milionów zł rocznie i to tylko dlatego nie więcej, że nadzwyczaj sprawnie „działają” przelewy burzowe …
W swoim czasie przekonałem pana prezesa Jana Chmielowskiego, żeby podjąć działania, których doraźnym celem było stopniowe zmniejszanie ilości dostarczanych do oczyszczalni Radocha II ścieków. Zamierzaliśmy oczyszczać je na zmodernizowanej w tym celu oczyszczalni ścieków przy ul. Dzióbka.
Pierwszy etap modernizacji miał kosztować ok. 300 tys. zł, w tym wypełnienie komór nitryfikacji i denitryfikacji pakietami nowej generacji terracon® miało kosztować 156 tys. zł. Przy stopie zwrotu nakładów inwestycyjnych poniżej jednego roku. Zakładaliśmy możliwość oczyszczania ok. 650 m3/d czyli ok. 240 tys. m3 / rok.
Zważywszy, że na oczyszczalnię Radocha II przekazywaliśmy rocznie ok. 3,1 mln m3 / rok, a od płacących mieszkańców odbieraliśmy tylko ok. 2,5 mln m3 / rok planowaliśmy również kolejne doposażenie oczyszczalni w dodatkowe urządzenia zwiększające jej przepustowość. Jednak tak, aby nie kierować na oczyszczalnię Radocha mniej ścieków od obieranych od mieszkańców, aby nie narazić się na zarzut naruszenia trwałości projektu.
Zakładaliśmy, że nakładem ok. 150 tys. zł możliwe będzie zwiększenie przepustowości oczyszczalni na Dzióbka do ok. 900-1000 m3 / d, a nawet w granicach 40% więcej. Ale następcy prezesa Chmielowskiego uznali, że najkorzystniej będzie dalej płacić haracz do Sosnowca i płacimy go do dzisiaj.
Obecnie zainwestowanie paru milionów (przy odrobinie szczęścia nawet totalnie bezzwrotnych dotacji) w budowę jeszcze może dwóch kolejnych oczyszczalni ze złożami biologicznymi nowej generacji, żeby wykolegować z interesu Sosnowiec, a może nawet GPW i uwolnić się od nie mniej niż 2/3 haraczu (obecnie ok. 17 milionów zł/rok, co przecież spokojnie może kosztować znacznie więcej )– popsuło by cały obiecująco rozwijający się interes … zmierzający do uszczęśliwienia nas INWESTOREM STRATEGICZNYM …
Powyższe prowadzi do generalnego brutalnie logicznego wniosku, że najkorzystniejszym rozwiązaniem dla Spółki nie jest minimalizacja wysokości taryf, a tych taryf maksymalizacja. Im wyższe koszty, tym wyższe taryfy. A im wyższe taryfy tym atrakcyjniejszy interes dla INWESTORA STRATEGICZNEGO.
Zabieram tu głos, bo zakładam uprzejmie, że Państwo Radni mogą jednak podzielić mój punkt widzenia. Dlatego też proponuję zwołanie specjalnego posiedzenia Rady, na którym miałbym okazję bliżej mój plan zaprezentować. Nie tak jak Prezes MPWiK-u, który tego planu nie akceptuje – nie mam nic do ukrycia.
Piotr Oślizło