Próbuję zrozumieć do czego zmierza Prezydent naszego miasta. Na specjalnej Komisji Finansów Rady Miasta przed miesiącem zaprezentowano koncepcję restrukturyzacji części zadłużenia MPWiK-u, a nie jak awizowano wcześniej, restrukturyzacji zadłużenia miasta. Bo jakiekolwiek ograniczanie zadłużenia miasta i MPWiK-u nie tylko nie stanowi celu działań magistratu, ale jest dokładnie przeciwnie.
Zaproponowana przez dr Łukasza Baranowskiego „koncepcja” sprowadza się do konwersji części zadłużenia MPWiK-u (ok. 1/4 długu Spółki), tj. wyemitowanych obligacji, które obecnie trafiły do PKO BP SA, na udziały w kapitale zakładowym MPWiK-u przez zainteresowanego Inwestora oferującego „najkorzystniejsze” warunki objęcia udziałów, a miasto, na bliżej nie określony czas zrezygnowałoby ze statusu jednoosobowego właściciela Spółki.
Innymi słowy Inwestor wniesie do MPWiK-u kapitał – w zamian za udziały – w wysokości koniecznej dla wykupu obligacji, ale i nieopłaconych w całości kuponów (oprocentowania), na co nie wystarczyło 8 mln kaucji. Po ich wykupie wygasną też poręczenia tej emisji udzielone przez miasto, co na tyle poprawi wskaźniki określone w Ustawie o Finansach Publicznych, że miasto wreszcie będzie mogło dalej się zadłużać. Tylko po co, skoro dochody budżetu w stosunku do 2010 roku wzrosły o ok. 80 mln zł? Żeby gwałtownie rosnące daniny podatkowe na rzecz budżetu jeszcze potęgować?
Zakłada się nawet, że udziały tego Inwestora będzie wykupywała Spółka w celu ich umorzenia (!?). A ponieważ MPWiK nie ma licencji na drukowanie pieniądza, to musi sięgnąć do portfeli swoich klientów, tyle, że nieco później, ale za to zdecydowanie głębiej.
W okresie trwania rządów urzędującego Prezydenta z budżetu miasta wyciekło już ponad 20 mln zł na tzw. obsługę zadłużenia czyli procenty, a więc bogacąc tylko banki. Prezydent publicznie krytykował poprzednika, że ten ekstra dochodów miasta (ok. 100 mln zł) ze sprzedaży 40 ha gruntów firmie Panattoni nie przeznaczył na oddłużenie MPWiK-u. Natomiast sam prowadzi wyrafinowaną politykę fiskalną, dzięki której w okresie jego rządów do budżetu wpłynęło już dodatkowo ponad 200 mln zł, ale o ewentualnym oddłużaniu MPWiK-u nie słychać, choć ów dług, to w pierwszej kolejności „zasługa” magistratu z poprzednim Prezydentem na czele. Jednak klienci MPWiK-u i tak powinni się cieszyć, bo gdyby nie łaskawe „dopłaty” miasta do taryf, to dług mógłby być o ponad 30 mln zł większy z tytułu podatku od nieruchomości, który MPWiK płaci dzięki dopłatom, a nie taryfom …
Skoro jednak większość mieszkańców miasta rolowanie aprobuje, to się ono szybko nie skończy. Po co inwestować parę milionów w MPWiK, żeby Spółka zaoszczędziła kilkanaście, kosztem stresów i zgryzot zarządów, jak można lekko, łatwo i przyjemnie wyrolować mieszkańców? Na przekór tej sielance z błogosławieństwem Brukseli i Berlina, okazuje się, że są też ekonomiści utrzymujący, że zadłużenie prowadzi zawsze do ubezwłasnowolnienia, do utraty suwerenności, co nader wymownie ilustruje sytuacja finansowa Grecji. Jednak Polska i wiele innych państw uzależnionych od kroplówek banksterów oraz coraz więcej samorządów podąża tą samą ścieżką. Stąd nad nami wisi wcale nie odległe widmo globalnego krachu finansowego oraz coraz dotkliwszych wojen i obejmujących coraz większe obszary. Na Europę nacierają nachodźcy, choć na szczęście na razie omijając Polskę. Natomiast demokratycznie pozbawieni żerowiska kombinują jakby tu wybuch zamieszek „w obronie demokracji” przyspieszyć. A o im większe kwoty będzie wojna, tym też okrutniejsza może być i bezwzględna.
Prymas Stefan Wyszyński daremnie dramatycznie apelował, aby, gospodarząc nieco skromniej, Polski nie zadłużać. Jednak profesjonalni agenci wpływu byli skuteczniejsi, więc płacimy podatek od głupoty. Coraz większy.
Proponowana na wstępie operacja per saldo tylko danin (opłat i podatków) dołoży. Ułatwi i wymusi podwyższanie opłat za wodę i ścieki oraz tą tendencję na dobre utrwali. To zaś powiększy tylko elektorat PiS-u. A „dobra zmiana”, byle nie spóźniona, nie jeden geszeft zrujnuje … Więc niech się dzieje wola Nieba …
Radni w większości nie protestują, bo najczęściej „nie wiedzą co czynią”, manipulowani przez Prezydenta i jego służby, skazani na „kontrole pośrednie”, czyli bajki w stylu „Alibaba i czterdziestu rozbójników”, nie mając czasu, ani nierzadko i ochoty, żeby problemy wnikliwie weryfikować. Nadto bywają szantażowani retorsjami za ewentualne nieposłuszeństwo. Ryzykując nawet retorsje, mogą co najwyżej głosować przeciw, a to i tak niczego nie zmieni. Jednak przecież teoretycznie mogą się też odwołać do woli suwerena, na przykład w referendum. Co pani Haska skwapliwie dałaby pod rozwagę … ? Chyba, że nie ma w tym interesu.
Piotr Oślizło
P.s.: Mysłowice z całą pewnością rajem podatkowym nie są. Więc najobrotniejszych już stąd dawno wywiało. A wobec tego czym są dla najbiedniejszych? Może są środowiskiem naturalnym dla owiec, które sobie mogą po każdym strzyżeniu bezradnie pobeczeć? No, no …!
Nie ma jednak tego złego, co by na dobre wyjść nie mogło. Skoro „łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do …” to dzięki Prezydentowi i większości radnych szanse zbogaconych na niebo rosną, jeśli zbiednieją, … Oni jednak miewają na oku lepszy interes, ale siłą rzeczy objęty ścisłą tajemnicą. Bo co oczy nie widzą to sercu nie żal.
Natomiast biedni, biedniejąc coraz bardziej, zyskują jeszcze ekspres do nieba …