Minione dwa tygodnie upłynęły w wielu polskich miejscowościach pod znakiem drugiej tury wyborów samorządowych, gdzie mieszkańcy wybiorą wójta, burmistrza bądź prezydenta miasta. Szczególnie intensywna walka wyborcza trwa w Mysłowicach, gdzie o fotel prezydenta miasta rywalizują dotychczasowy włodarz Dariusz Wójtowicz oraz kandydatka Koalicji Obywatelskiej Dorota Konieczny – Simela. Tej ostatniej poparcia udzieliło wiele osobistości znanych w skali kraju – do miasta przyjechali Sławomir Nitras czy Małgorzata Kidawa – Błońska zachęcając do oddania głosu na kandydatkę KO, uczynił to co prawda już nie przez osobistą obecność w Mysłowicach ale za pośrednictwem mediów nawet obecny premier RP Donald Tusk. Czy biorąc pod uwagę powyższe czynniki poparcie partii niszczącej Polskę należy uznać za rekomendację negatywną? Czy może wywodzący się z lewicy Dariusz Wójtowicz jest jeszcze większym zagrożeniem dla miasta? Postaram się odpowiedzieć na to pytanie.
Gdy pięć lat temu Dariusz Wójtowicz obejmował fotel prezydenta miasta uzasadnione były pewne obawy – wszak jak wspomniałem jest to człowiek wywodzący się z lewicy, który dawniej postulował rzeczy takie jak budowę pomnika Fidela Castro. Patrząc z perspektywy czasu uczciwie trzeba przyznać, że albo po prostu z wiekiem zmądrzał albo w imię pragmatyzmu porzucił realizację ideologicznych postulatów lewicy na rzecz dobra miasta – cokolwiek z tych rzeczy jest to niewątpliwie pozytywne zjawisko. Zaczął nawet uczestniczyć w Mszach podczas uroczystości – nawet jeśli jesteśmy skłonni widzieć w tym działanie koniunkturalne to ocenę pozostawmy Panu Bogu.
Odkładając jednak na bok sprawy stricte ideologiczne, które na poziomie samorządu nie mają aż tak wielkiego znaczenia mamy do czynienia z kimś, kto już pełnił urząd prezydenta miasta przez ostatnią kadencję. Dariusz Wójtowicz stał się obiektem krytyki głównie ze strony środowisk związanych z Koalicją Obywatelską, zjawisko to przybiera na sile szczególnie w ostatnich dniach. Zarzuca mu się niegospodarność oraz doprowadzenie do zadłużenia miasta. Z jednej strony zarzut ten wydaje się uzasadniony – każdy rozsądnie myślący człowiek intuicyjnie niepokoi się wzrostem zadłużenia czy to samorządu czy organizacji wyższego rzędu. Mało kto jednak rozumie system finansowy, w jakim przyszło nam żyć – nie rozumie go również prawdopodobnie większość włodarzy. Upraszczając od 1971 mieliśmy do czynienia z upadkiem systemu z Breton Woods i żyjemy w erze pieniądza fiducjarnego, którego siła nabywcza regularnie spada. Drugą stroną medalu jest dewaluacja zadłużenia – co ma miejsce szczególnie w okresach wysokiej inflacji. Tak więc o ile nominalna wartość długu powinna niepokoić, należy na to spojrzeć z szerszej perspektywy. O ile więc zadłużanie się zasadniczo nie jest niczym pozytywnym, w obecnej rzeczywistości funkcjonują tak praktycznie wszystkie samorządy czy państwa. W powyższym kontekście możemy więc dojść do wniosku, że czasem zadłużenie może przyczynić się do rozwoju miasta, zwłaszcza jeśli uda się pozyskać środki zewnętrzne w postaci dofinansowań różnego rodzaju inwestycji.
Gdy mowa o zadłużeniu kolejnym z zarzutów formułowanych wobec Dariusza Wójtowicza jest kwestia likwidacji słynnego w całej Polsce składowiska odpadów w Brzezince. Na ten cel pozyskał on znaczne dofinansowanie ze środków zewnętrznych, częściowo jednak miasto musiało sfinansować powyższe działanie ze środków własnych. Sprawa stała się przedmiotem licznych kontrowersji aż do zaangażowania CBA. Celem artykułu nie jest stwierdzenie, iż odpady zostały usunięte w sposób prawidłowy, gdyż od zbadania sprawy są odpowiednie organy śledcze oraz sądy. Zwróćmy jednak uwagę, że powyższy problem powstał pod rządami poprzedniej władzy, która wydała zgodę na powstanie składowiska i dopiero obecny włodarz podjął zdecydowane kroki celem likwidacji zagrożenia.
Ostatnie pięć lat upłynęło pod znakiem konfliktu prezydenta Wójtowicza z radą miasta. Obecny układ sił sprawia, że w przypadku reelekcji taka sytuacja nie powinna mieć miejsca – radni z komitetu obecnego prezydenta są w stanie wraz z radnymi PiS stworzyć większość. Można domniemywać, iż nie powinno stanowić to problemu z uwagi na dobrą współpracę w minionej kadencji. Czy w przypadku wyboru kandydatki KO istnieje szansa na dobrą współpracę prezydenta z Radą Miasta czy będziemy skazani na konflikt pomiędzy tymi organami władzy samorządu? Za takim rozwiązaniem przemawiałyby dotychczasowa historia konfliktów i szczucia przez przedstawicieli lokalnych struktur KO wobec tak prezydenta Wójtowicza jak i przedstawicieli PiS. Czy lokalnych polityków stać na zwrot o 180 stopni i nagłą zmianę w relacjach. Nie sposób odpowiedzieć na to pytanie, nie mniej jednak dotychczasowa historia każe wątpić w taką możliwość.
Wspomniana na początku tekstu aktywność polityków KO na rzecz wsparcia Doroty Konieczny – Simela wskazuje, iż politykom tej partii musi mocno zależeć na przejęciu miasta. Znamienne jest, że oprócz samej partii poparcia kandydatce KO udzielili przedstawiciele komitetów lokalnych związani z partiami z lewej strony politycznej, za to Dariusza Wójtowicza poparł Klub Konfederacji Mysłowice. W historii zdarzały się przypadki, że osoba będąca po stronie rewolucji i sił burzących ład w innej konfiguracji stawała się siłą broniącą porządku. Jako przykład możemy wskazać chociażby Ludwika Filipa Orleańskiego, który zdobył tron w wyniku rewolucji przeciw konserwatywnemu Karolowi X, by 18 lat później samemu utracić władzę na rzecz liberalnej rewolucji. Czy kimś takim jest dziś Dariusz Wójtowicz? Jakkolwiek jego lewicowa przeszłość może dla niektórych być niepokojąca i nie jest on z punktu widzenia prawicy kandydatem idealnym to w obecnym układzie sił jest jedyną szansą na powstrzymanie wpływów rządzącej lewicowo – liberalnej koalicji w Mysłowicach.
Filip Palkowski